dyrygent unosi batutę
lawina spada powoli hucząc
trzaskiem leci przęsłami gór
spada w potoki strumyki
dyrygent rozkłada ręce
i nagły grzmot burza błysk
iskierki słońca
rozjaśnią widnokrąg
brzęczą pszczoły owady
świergot ptaków krzyk mew
nagrzane owoce spadają
plony ziemi splecione wieńcem
niosą ze śpiewem dzieci
zaorane pola zasnute mgła
szaro-blade chmury rozwiewa wiatr
krzyk dzikich gęsi
ptaki żałosnym śpiewem
żegnają lato
wichura łamiąc zrywa gałęzie
liście barwną kaskadą ścielą ścieżki
na organkach chłopiec gra
ostatnie akordy
milkną instrumenty