dotknę twojego niepokoju
o tym co miłe o nas
wyjrzę na podwórko sprawdzić
czy rozkwita obecność życia
czy deszcz pokrywa własne łzy
kiedy jutro odejdziesz bez szmeru
jak smutne teraz adieu
wiatr podkręcił latarnie
na rogatkach natrętnych ulic
nowe katastrofy - rozlane mleko
awaria połączeń międzyludzkich
rozprute serce zegara
pociągi zmieniają
rozkład planet
i tylko mój Atlantyk
dokładnie odmierza
wyciek czasu między nami
muzyka kaleczy godziny za ścianą
spalasz
jeszcze jednym pociągnięciem
dwie minuty życia
dym przesłania wieczory
otwierasz się
siedzisz skulona na wersalce
próbując przypomnieć co dobre
czas cię dogania - nie śpisz
nie chcesz uśpić życia przykro
że sama cóż że naga jak słońce
jesteś jak pełnia księżyca
teraz widzę podobieństwo
nie spojrzę w innym kierunku
nie chcę cię zgubić