szybko przebywam tak wiele lat
czasem jak wariat biegnę pod prąd
byle przed siebie daleko stąd
bywa że czasu porządek rwę
i przez chwil parę gdzieś w miejscu tkwię
czasem popadam w letargu sen
sprzed oczu tracę wędrówki cel
życie się wije jak górski szlak
z głębi przeszłości w nieznany czas
kroki wciąż mierzą miesiące dni
a biel przyszłości na szczytach lśni
gdy schyłku czasu zobaczę znak
przepaść kończącą forsowny marsz
z ciemnej otchłani wypełznie mrok
a ja wykonam ostatni krok