przelatują za oknami
jak światła domów
środkiem miasta
gotowego do snu
zamykam oczy
jakbym chciał
uciec w sen
czterdzieści minut
do wieczności
końcowy przystanek
głosi komunikat
budzę się z letargu
gdzieś z tyłu
zostało wszystko
wysiądę
w końcu muszę zasnąć
jestem trochę jak on
skazany na trasę