więc rozkołyszę trawy
nie dotykając źdźbła
wyjdę naprzeciw
dotknę dna duszy
bosymi stopami...
Nie poczujesz
a wejdę Ci w krew
rozpłynę się we mgle myśli
milionami
atomów wieczności
wejdę do Twojej głowy
zasadzę wielki krzyk
Nie mów nic
nie krzycz
milczenie jest bardziej wymowne
od tłumu skazanych na śmierć...
Wstań
Idź
Pod skórę wślizgnęłam się cieniem
nie broń się
przed oczywistym i niepodważalnym
zaczerpnij pełną piersią
oddychaj
zatrzymaj oddech
To nic
Świat albo krzyk
To Twoja ostatnia pełnia bojaźliwego księżyca
Świeć ile sił.