ja stoję obok
odmierzam
ważę i zbieram
Twoje sny
Siadłam na skraju
zielonych myśli
i z młodych pędów utkałam nić
Niczym bluszcz
owijam
Pośpiesznie
zachłannie
zrywam
Każde mrugnięcie
zamieniam w dreszcz
namiętnie czuciem
podszywam
Powoli, po cichu
zdejmuję z twarzy
pytania donikąd
układam Cię w szyk
Na odwrót przestawiam
sztukuję, zamieniam
rzeźbię palcami
całego pochłaniam
od stóp do głów
Otwórz oczy
jak wilk
przyczajona
noc już zawyła
Weź zielony klucz
zamknij drzwi
Czas iść.