Do księżyca w pełni.
Od południa do północy,
Kiedy nic już nie będzie takie samo.
Zróbmy tak, żeby to wszystko trwało,
To popołudnie skąpane w pomarańczy.
Nie przejdziemy tego bez siebie,
A na pewno ja nie zdołam.
Kartkę papieru rozświetla papieros.
Który to z rzędu?
Już dawno nie liczę,
Bo zgubiłem się w tych chwilach bez Ciebie.
W oparach poranka
Uśniesz przy mnie, a ja?
Uwiecznię ten obraz na zawsze,
Bo nic już nie będzie takie samo.