wszystko oddycha inaczej
całkiem odważnie rosną myśli
mijam przechodniów
zamaskowana
ciemnymi okularami
Za szybą
doskonałego makijażu
skulona trwoga woła
W ciszy
przyczajona przemykam się
pomiędzy zerwanymi rozmowami
kradnę cudze słowa
westchnienia i rozczarowania
jakby były moje
tylko na małą chwilę
przenikam tłum
Z naręczem
nie swoich pocałunków
wplatam szczęście we włosy
chłód mijanych dłoni
przypomina
już czas
Znów wracam
do nie swojego domu
cicho wtapiam się
w beton
Szukam
nie ma już śladu
przede mną
i pode mną
Przepaść.