pokonanego wędrowca
stawiam kroki ostrożnie
byle nie wzbudzać pyłu
z martwych marzeń..
Idziemy w milczeniu
ona i ja
sprawiedliwość wydumanej czarownicy
piszącej odwróconym zaklęciem
w samym sednie serca..
I wiara
widząca na wskroś
niewidzialnego snu
zdolna napisać miliony
tytanowych ludzi
w Wielkiej Księdze Żywota..
Ostatnie haniebne liście
pod marmurowymi stopami
spisują w sobie
spóźnione pożegnanie
droga tonie w kamieniach..
Kruszę słowa w dłoniach do cna
w nich zbieram żal
jak krople rosy
tak spragniony jest człowiek..
Idę w nieznanym kierunku
na oślep czytam czas
bezwolnie
staję się głazem.