pod naporem wyczekanych kroków
słaniam się
Jak okruch przedwcześnie odrzuconych marzeń
ośmielam się patrzeć Ci w twarz
Bez zakończenia
trwać będę
zawsze od nowa
biała strona
Na marginesie błędu
uwieńczona krzyżykiem stracenia
budzę się znów żywa
Z popiołu skrzydła zrywam
niekontrolowany pęd światła
z zadeptanej iskry wzbijam się
jak biały ptak
Płynę rwącym strumieniem w dół
idealnie czysta woda
..nieskazitelna dłoń
.....trzyma mnie
Ktoś..