bosy klęczę na kolanach<br />
w błocie a oficer<br />
Szaranagajama<br />
z pałką w ręku śmieje się<br />
do rozpuku<br />
z mojej pasiastej koszuli<br />
jednolitej do innych<br />
z mojej głowy ułożonej<br />
i ogolonej z myśli<br />
z braku własności<br />
z naiwności<br />
z poczucia samotności<br />
z obezwładniającej nagości<br />
nicości<br />
z niewyobrażalnej rozpaczy<br />
z gorących łez i sinych<br />
drżących dłoni<br />
z zawołań Litości<br />
z mojego grzesznego sumienia<br />
z nieodwracalnego obnażenia<br />
duszy<br />
której mieć nie będę<br />
na długo<br />
<br />
wreszcie spogląda na tych<br />
którzy odchodzą<br />
na jego rozkaz odebrawszy mi<br />
perspektywę życia<br />
podobną do Bramy Triumfalnej...<br />