stoję za rogiem
tam gdzie księżyc mówi dobranoc
przytulam się do zimnej ściany
czekam na wschód
zaćmienia nie będzie
wiatr nadal przywołuje twoje imię
szeptem gładzi moje skronie
opada w kącikach ust
wybrzmiewa nieśmiało
wieczory są zimne o tej porze roku
słońce za wcześnie zasypia
nie słucha modlitwy kochanków
przed świtem znów zatańczymy
gdy pościel przyśnie zmęczona
snem otuleni