wypatrywałem pęknięć na poplamionym i spękanym
od trwania suficie.
Odkryłem,że czas
nie ma wymiaru wszech rzeczowego !
Jest niematerialny!
Nie jest nawet obecny.
Z narożnika sufitu wystaje pożółkły kabel
od kablówki,również porośnięty warstwą kurzu.
Kurz jest też na meblach i parapecie.
W promieniach słońca ślimaczących się po pokoju
również lśni kurz.
Oto prawdziwe oblicze czasu !
Ten czas jest materialny
i do użytku ogólnego.
Z za drzwi dochodzi mnie
odgłos nierównych kroków pijanego sąsiada.
Ledwo wtacza się do swojego pokoju.
On również zachłysnął się czasem.
Tyle że przeszłym.
Przeszłość nawołuje Go imieniem kobiety....
Mi udało się uwięzić czas !
Niczym Alladyn,zakląłem go w złotej lampie jak Dzina...
Tyle że lampę zastąpiłem słoikiem.
A Dżin,wygląda jak niedopałki po papierosach...
Oto moje zwycięstwo !
Ustawiczne próby rozwiązania konfliktu
Między przemijaniem a trwaniem
Miedzy "wczoraj" a "jutro"
Doprowadziły mnie prawie do pewności
Że znowu polegnę pod presją
dojrzałego pędu ku kolejnemu oddechowi.
Oddech ten będzie pełny,dokładny.
Będzie dotleniał mój organizm
najlepiej jak się da.
Dokładnie tak samo,jak robię to teraz
I jak robiły to poprzednie wdechy i wydechy.
Z tą jedną różnica że...
Może zrobić to lepiej !