śladem Ikara
wszechświat to ich szczęście
odległością mierzone doznania
na nic
mleczna droga skapuje pomału
życzeniami
a my czekamy na koniec świata
dopijając wyznaniami
wieczór
w literatkach
albo literach zmyślonego alfabetu
w cykadach
w dźwięku
i
we wszystkim co w koło pomału się toczy
księżycem i słońcem wpadającym w oczu
rozszczepiamy światło
błękitnym tłem źrenic…
…jeśli pozwolisz otrę łzy białą chusteczką
kropla po kropli
na ustach osiada wieczność
kamienie czy brylanty
może perły
morze
które chcę przepłynąć
wstrzymując oddech
a może
to kapliczka przed którą klękam
modląc cierpienia kiedy zerkam
jak pięknie się uśmiechasz…
…mi wystarczy chwila rozmowy
i to że przy mnie stoisz
że przysiadasz
że głowę tulisz
że byś chciałaś jak iskierka niewierna ogniu
odlecieć gorącem światła
mijać opadające liście
na przekór światu
z różowymi ustami wyjść
na przeciw jesieni
i podziękować wiosennymi kwiatami
za to że przybyła
...i w nosie mam spadającą gwiazdy
z nic nieznaczącymi życzeniami
chwila która się nie kończy
to ta
kiedy dłońmi zakrywasz mi oczy
pytając
czy wiem kto za plecami stoi
a ja odpowiadam
że tak
że nieśmiało
że ta jedyna
za którą w ogień bym wskoczył
choćby piekłem miała pokryć się zima
i z losem wyciągniętym w loterii
powstrzymać
nadchodzący czas
tęsknoty