kiedy słońce niecierpliwie
panoszy się na horyzoncie
by za chwilę
cytrynowym blaskiem
obudzić ptaki
oddycham tobą w nadziei
że to nie dzień
a noc jeszcze
tak odważnie
rozświetliła niebo
księżycem
jak długo zostaniesz
zapytać się boję
kiedy odpowiedź
tak oczywista
staje się być
porannym koszmarem
odchodzisz na chwilę
a kiedy dzień zaśnie
burzysz ciszę wieczoru
stukaniem do drzwi
mojego domu
...tej nocy
znów zostawiłeś żonę