kiedy nachylasz się szeptem do ust
jak najlepsze wino
bez pytania
umysł porywasz
bezwład wprawiasz w ruch
Niczym feniks, który zaginął
w rozwianym popiele
wstaje dzień
na przekór śmierci
jesteśmy jednym oddechem
Zamknąłeś mój czas
w dłoniach ze szkła
gdy światła gasną
znów spotykamy się w innym wymiarze
nieludzko spragnieni i głodni
okryci tylko płaszczem nocy
Uciekamy bez pożegnania
na dalekie łąki..