gdy wstać już trzeba żegnając błogi sen
ciemność za oknem życiu nie sprzyja
daje złudną nadzieję, że noc jeszcze
a to już dzień
każdego dnia układam życie
chcąc by dobrem się odznaczało
dobru służyło i stało się wzorem
swój uśmiech zrodzić w grymasie twarzy
zmęczeniem otartej z beztroski wyrwanej
co w nocy przytula poduszkę do skroni
i chłonie swój zapach blado szarej skóry
po nocy dzień nowy nastaje
mieszanką przyprawia o mdłości
spokojny rytm zaburza i serce tonie
w obowiązkach i potrzebach opisanej doby
w końcu przychodzi moment wyczekany
po dniu całym zmytym kąpielą wieczorną
kiedy głowę wrażeń pełną
położyć mogę
i zasnąć