w swoim domu jestem
wart mniej niż drzwi frontowe
i znowu mam to poczucie,
że przeszkadzam
czemuś większemu ode mnie
czemuś, co ludzie zwykli nazywać życiem
wszystkie te drobne chwilki
i długie godziny
sumujące się... w coś
coś, co ludzie zwykli nazywać inwestycją
coś jakby zbroję, którą trzeba wykuć
by życiu stawić czoła
teraz mam niemalże pewność
że każda z przeżytych sekund
przeżywała się osobno
a skoro już skończył się
czas inwestycji
to teraz patrzą na mnie
każda z tych sekund
z innego kąta pokoju
i każda krzyczy
o swojej i mojej samotności
bezbronności
w tym wszystkim