szarpią za linki wprawiając w ruch ręce i nogi
intensywność wrażeń staje się nieznośna
bodźce drażnią duszę i ciało
naciskając skronie przyprawiają o mdłości
zastanawiam się czy nadal jestem sobą
ile ze mnie zostało dla rzeczywistości
tej szarej przestrzeni farbowanej na biało
w której pomieszane kolory już nie są tęczą
tylko nieokiełznaną falą
tańczę dziś do innej piosenki
balansuję niezdarnie po linie normalności
chwiejny krok stawiam za krokiem
i wiem, że spadłabym w przepaść
gdybyś nie złapał mnie za rękę