By uczynił mnie świętym
Nie pytajcie proszę
Skąd ten ostatni miesiąc w piwnicy
Bez znajomych, na klęczkach
Po prostu, zapragnąłem być świętym
Bo to – przyznacie - zawsze co innego
Można być ponad żarciem i pieniędzmi
Kobietom patrzeć w oczy
Zamiast piętro niżej
Trzydziesty dzień mijał
Żmudnego rejsu po morzu modlitwy
Na tratwie własnych kolan
Gdy przez przypadek otworzyłem oczy
Oto Pan mój zesłał mi aureolę
I była ona większa niż prosiłem
Moją aureolą – był horyzont
Za nim czekała na mnie piwnica
Do której zszedłem miesiąc wcześniej
Piętro wyżej były żona, kasa i obiad
Splunąłem przez lewe ramię
Jak ja znosiłem ten cyrk
Przez taki długi okres czasu?