polana rozciągała się za horyzont
jak morze rozlewała każdym źdźbłem
tylko ona nie była taka jak inne
jej sine stopy dotykały granicy
ziemi z niebem
płynęła jak okręt bez steru
jak zapomniana melodia
którą gdzieś słyszałeś
ale nie wiesz gdzie
o świcie była jeszcze obecna
biała szata lekko gładziła powietrze
po czym znikła nie uprzedzając
wróci tu
nad ranem