dławię się niepokojem
zmartwienia oblepiają duszę
kłuje w piersiach zmęczenie
zastanawiam się ile dni jeszcze
przyjdzie mi walczyć o swoje
okruch szczęścia
zbyt ciężki by go podnieść
szarpię się więc nieudolnie
i tracę ostatnią szansę
na cud
drzwi zamknięte
a przecież ja nie chcę tak wiele
może los zrzuci ochłap ze stołu
lub ja przecisnę się przez dziurkę od klucza
i zostanę po drugiej stronie
gdzie więcej szczęścia