Papieros niekoniecznie..
Bez tlenu nie mogę przetrwać..
Wydychany z Twych ust dym papierosowy powoli zabija moje serce..
Dotyk uzależnia.
Spojrzenie Twoje zatraca..
W pocałunki wciąż mnie wzbogacasz,
a nie wiesz kim jestem.
Wspomnienie uzależnia,
gdy wciąż powracam w chwile..
te niepamiętne,
co w krwi kryły promile..
Jakieś minimalne,
dla nas dwojga starczy..
Spotkania rytualne,
puste, namiętne, z pamięci wytarte,
przez Ciebie wymazane..
Przyjemne, lecz zamilcz..
Usuwam, to na nic.
Usuwam, bez granic..
I widzieć chcę tylko na odległość metra.
Godzina setna
dzieli nas, a zatem
rozważam głęboko, kto ofiarą jest, kto katem..
kto mówi, czyni szczerze,
a kto jest fałszerzem ..
Co leczy uzależnienie,
gdy ciężkim kamieniem
w sercu jest dziś zapomnienie..
Lecz skazałam się sama,
gdy Jej miłość w Twoich oczach dojrzałam..
Zaspałam..
i dziś zastanawiam się, czy tego dokładnie chciałam..