Ja tylko chciałam tym otworzyć Twoje oczy.
Obudź się
i weź się w garść, bo w złym kierunku swoje życie toczysz.
Śmieje się..
Dać wiary już nie mogę Twojej naiwności..
Płacze w głos..
Nie widziały oczy moje większej niż Twoja miłości..
Szybki wdech..
Nierozłączną częścią ciebie jest krwawe cierpienie.
Wróże z kart..
Najbliższa przyszłość wiąże się z Twym zatraceniem.
Patrzysz w dół
i każdą pomoc śmiesz odrzucać w imię wiary..
Patrzysz wstecz,
ten częsty powrót we wspomnienia nie ma miary..
Włosy blond.
Te słodkie usta łatwo skłonne do oszustwa..
Głupia Ty.
Wyśmiane Twoje porównanie go do bóstwa.
Obudź się..
No już, nie pozwól mu dopełznąć do zwycięstwa.
Obudź się..
Na horyzoncie Twoja nieuchronna klęska..
Znam ten głos..
Tak ciepły choćby mówił najbzdurniejsze z oszustw..
Źrenic ruch..
Nieznaczny tak, lecz najtrudniejszym było nic nie poczuć..
Silna tak,
na tyle żebym mogła wstać i się pozbierać..
Słaba Ty,
zostając z nim, musisz nauczyć się umierać