dygocze na deszczu
przemoknięta myśl
szuka jednego promienia
jak wędrowiec na pustyni
wyczerpany i głodny człowiek
zamykam oczy by umrzeć
dla jutra bez twarzy..
Ciało jak pogruchotany lód
boi się roztopienia
dusza wyrywa okna i drzwi
domagają się uwolnienia
uwięzione małe sny..
W ciemnościach takich jak te
noc jest głucha na wszystko
gdy stracę głos
łzy się skończą
oddech umilknie..
biała linia zniknie.