jadę przed siebie..
Świat przewija się w szybie
i wspominam Ciebie.
Pamiętam jak bardzo chciałam dotknąć słońca,
poparzyłam dłonie,
bałam się gorąca.
Zgubiłam pragnienie,
a teraz go szukam
pamiętam, że przy Tobie drżała moja dusza.
Byłam twą przystanią, wiatrem i powrotem,
byłam całą sobą, prawdą w tysiącach plotek..
Ty byłeś żywym ogniem, heroiną, dźwięcznym echem ..
Na twojej piersi kładłam dłoń by zrównać się oddechem.
Nie spałam,
nie musiałam,
byłeś chwilą ale obok.
głęboko oddychałam
dając wiarę ciszy słowom.
Zatrzymać skrawek chwili,
nie pozwoliłeś zabrać z sobą
to, co nadzieją nazywają Ci
którzy się boją.
A dzisiaj myśl o tobie jest już za bardzo odległa,
nie pamiętam już dokładnie twego głosu, twego ciepła.
Namiastkę drżenia rąk próbuje wzniecić twym wspomnieniem,
lecz nie ma we mnie żaru,
nie ma ognia,
nie ma Ciebie.