taki pełny i smutny,
na chwilę rozrzutny..
I jego dłonie tak zimne
i twoje mimochodem
bijące gorącem..
W oddali..
To dla niej.
To dla niej twe usta czerwone..
wciąż szepczą,
na nowo pocałunki złożone
budzą we mnie dość ambiwalentne uczucia..
Do bezkresnego marzeń snucia
i do jednoczesnej radości
z twej szczęśliwości..
Lecz widzę ten bezkres rozpaczy,
że jednak dla Ciebie coś znaczy..
Jeden gest
i tamto jedno słowo..
Sprzed lat..
Zrujnowaliśmy nasz świat..
I od nowa, od nowa
tak pragniemy go odbudować,
pędząc każde w całkiem inną stronę,
a los nasze drogi krzyżuje na moment..
Na kilka chwil, jeden czas..
By usłyszeć bicie naszych serc,
połączyć nas..
Lecz oboje tak skrzętnie się bronimy
i oboje tak od siebie odchodzimy..
Bo czym bliżej siebie, tym jest trudniej..
Czym bliżej, moja północ jest południem..
Tak po prostu wtedy tracę głowę,
moje serce na wszystko jest gotowe..
Lecz zamilknie kolejny raz,
jest za późno, by cofać czas..
Żal wyleje
widząc wasze pocałunki gorące,
promienne jakby oblane słońcem..
I za szczęście wasze jeszcze wypiję,
bo wiem, że ta miłość
nigdy we mnie nie zginie..