to przychodziło jak spełnienie
oczekiwany cud
prawie narodzenie
byłam jak słowa niezapisane
jeszcze ulotna
niestabilna
świeża
starałam się pozostać bytem doskonałym
moja poświata się zmieniała
przyjmując ciemniejszą barwę
jak dym szczypała w oczy
dusiła gardło
kolejny raz mnie skusiłeś
zachwiałeś moją nieśmiertelność