..to jakaś cząstka uwolniona z czarnej nawałnicy
ocalona w ostatniej chwili
tuż przed ostatecznym ciosem błyskawicy..
Prąd miał wybudzić jej śpiący od lat umysł.. Silny elektrowstrząs przeprowadzony precyzyjnie
iskra po iskrze, dotarł w końcu biegnąc szybko po kolorowej plątaninie kabli aż do sedna serca.
Nie zareagowała prawidłowo. Na jej bladej twarzy malował się uśmiech, żaden prąd nie był w stanie wyrwać
duszy z jej ciała. -Widzicie co zrobiliście?- wykrzyczał wzburzony lekarz. -Teraz nikt nie uwierzy, że ta kobieta była wariatką.Będziemy musieli przyznać się do brudu naszych sumień. .
Wstała.. Lekkim, nieco chwiejnym krokiem podeszła do otwartego okna. Stare mury wciąż wołały głosami niecierpliwych wspomnień,
minionych ludzi, zamordowanych na dziedzińcu podwórza dzieci. Widziała go każdej nocy. Wysoki mężczyzna, idealnie czysta rasa, całkowicie kamienna twarz.. rozpoczynał swoją poranną grę. Grę w zabijanie.
Najpierw powoli zamykał drzwi, dając do zrozumienia, że nie ma już drogi ucieczki, a jedynym, który posiada klucz władzy i życia jest on. Pan bólu i łamanych dotkliwie cząstek nieporadnego ludzkiego jestestwa. Ne broniła się. Wiedziała, że śmierć trwa zawsze tylko kilka minut.
Potem sen mija, wstaje dzień w zupełnie innej części rzeczywistości. Spokój zalewał jej pokonane ciało jak kres gorączki. Nie bała się ognia ani sztyletu. Znała smak obu.
Pośpiesznie zamknęłam okna. Ciepły wiatr oszukiwał sumienie. Przecież za nieprzeniknioną ciemnością nocy i dotykiem wiatru, który umie przyjąć każdą postać-nie ma nic. Nie ma niczego, co mogłoby złożyć z powrotem połamane słowa, stłuczony ból.
Pochowano ją w ubłoconej, białej sukience. Tej samej, w której wyruszyła do Miasta Aniołów. Cud się nie zdarzył, aniołów nie było.Na ziemi nie ma aniołów.
-Odłączcie ją. Nie żyje.
-Co takiego?? Nikt przecież jeszcze nie umarł od jednego elektrowstrząsu! To paranoiczka, pewnie znów udaje!
Natychmiast pobudzić serce. Słyszysz gamoniu? Juuż!!
Biała linia zalała zachmurzony horyzont. Zanosiło się na deszcz. Miarowo uspokajało się stukanie.
Kroki zanikły we mgle.
Tej ostatniej łzy nikt już nie mógł zobaczyć.
....