przecież dla ciebie nie żyję
jak wytwór wyobraźni
szaleję popychana wiatrem
smagana językami zawistnych
w bezkresie płynę nieudolnie
nie mam początku ni końca
duszy co pragnie wiary
serca w którym się miłość rodzi
tylko pozornie
jestem jak pył
co w istocie swojej niczym jest
a jednak istnieje