Skulony embrion dorosłego mężczyzny
Jak pierś karmiącej kobiety
Nabrzmiały
Eksplodującą bombą oszalałej tęsknoty
W udawanej ciszy
Mgła sennej nicości
Rozdzierana pazurami galopujących emocji
Pierzcha w zaułki skamieniałej nocy
Nienawistnych szaraczków obserwują oczy...
Wibrujący kokon otulających ciało wspomnień
Miłości swego życia smakując cielesność
Udręczoną duszę szarpie coraz bardziej
Drapieżnymi mackami niezaspokojonych pragnień
I gdy w bezmiarze wszechobecnego dryfuje cierpienia
Złych uczynków nasiąknięty pęczniejącą świadomością
Żebrząc oślepionymi wodospadem łez oczyma
Błaga o najmarniejszy bodaj gest przebaczenia...
Z ulgą opadając
w snu zbawienną otchłań
Wielbieniem Jej wspomnienia niezwykle uduchowiony
Zrzucając kajdany strych przyzwyczajeń
Tylko dla Niej ponownie narodzić się gotowy