Miesiąca dwunastego
Roku czterdziestego trzeciego
Zrodzony z talentu i cierpienia został Zbawiciel
Jasny przed nim postawiono cel
Będziesz wiecznie żywy, czy tego chcesz czy nie
Jimbo się zwał owy Pan szanowny
Najrozmaitsze idee wpadały mu do głowy
Otworzył drzwi percepcji, wyważył je wręcz
Kwaśny misjonarz w zbroi z kartonów
Oto Król Jaszczur, pod nim dziewczyno jęcz
Mogę bez końca słuchać "końcowych krzyków"
Niedościgniony jego kunszt
Ani haryzma, ani prawdziwość
W statku z kryształu kotwicę puść
Podróże pod błękitnym baldachimem to mus
Zakończyło się wszystko dnia trzeciego
miesiąca siódmego
Roku siedemdziesiątego pierwszego
W Paryżu, mieście aniołów
Remember to TAKE IT AS IT COMES!