I całuję napotkane drzewa
Odbite przez me wielkie źrenice
Którym już więcej nie potrzeba
Każda lampa, która daje światło
Jest dla mnie zbawieniem
Idąc przez noc, w mym swetrze ciasno
A strach jest tylko złudzeniem
Sam w świecie, w głowie głosy tłumu
Próbuję je rozpoznać
Wydobyć przyjazne dźwięki z jednolitego szumu
I pozbyć się siebie, i całego bólu.