nie przerwie ciszy
klinicznie skomponowane wnętrze
pogrąża się w chaosie
wzór za mozaice odchodzi płatami
łuszczy się wraz z powierzchnią realnego kształtu
powieki kleją się do siebie
na styku wyrasta cierń
strojąc się w kwiaty
w fazie rem zachwianej rzeczywistością
krzaczasto jeży się linia
zmierza niebezpiecznie na szczyt wodospadu
z rykiem wody
przychodzi przebudzenie
w sinym spojrzeniu utkwiły
grudki wypalonego żaru
resztki złota pieką
nieznośnie
przemożnym pragnieniem ukojenia
sczerniały kwiaty ucięte nożem
łodyga samotnie szuka nieba
bez możliwości odrodzenia