tekst wspomnieniowy prozą, ukochana Krzysztofa.
Ech Ty Krzysiu diabelnie nie lubiłeś tego "Krzyś" i co wyprawiasz właściwie, znikasz nie ma Cię, może "larum" nie grają to fakt.
Bo gdyby grali... pewnie - puściłyby Cię janioły, albo byś im zbiegł.
I poleciałbyś na niebiańską samowolkę, zahaczyłbyś o Bieszczady - na piwo ze StEdem wpadł,
do niebieskiej tancbudy*.
Ale to nie tak, gdzieś tu ktoś opowiada - non omnis moriar, jak to brzmi - niecały a ja sobie
myślę że słowo właśnie tak ma - jest siłą - mocą ducha, ubywa wraz z kilko uncjowym bagażem,
ale zostaje tu między nami i w nas... .
Nieśpiesznie duchy pomykają a jeden jakiś taki dziwny jest, zapomniał słów gdzieś je
zostawił.
Niepokornie - kanciasty duch, nie pasuje tu, on góralską miał naturę upór i chęć, z kresowo bijącym sercem - kiedy żył, teraz odmieniec jakiś wśród duchów stad.
Patrzą i nie wierzą pomylił drogi czy co?
Ale to nie tak, nie wszystek umiera człowiek* odchodzi by dalej żyć z Siostra Pamięcią za
Pan brat.
Zostawia cząstkę energii jej tuman - w nas.
Taki kaleki trochę duch, za wiele z siebie dał - ot i wszystko.
Czasem piszemy o odroczenie, różną dostajemy odpowiedź czy warto... Oto jest pytanie*
czy warto z panem Bogiem zagrać i tak przegramy za jak już to va bank - wóz albo przewóz.
A nuż się uda jeszcze potrwać barwnie - chwilę małą, na Gnojnej zabawić się jeszcze raz.
Nie marudź więc tam na górze -"larum" nie grają ale to nic, wpadnij na chwilę wśród słów.