kiedy przychodzi
zamyka za sobą wszystkie okna
zasłoną ukrywa resztki prywatności
szarpie ze klamkę
sprawdzając czy drzwi już zamknięte
nagle wnętrze wypełnia półmrok
przy ścianach odzywają się stare meble
kukułka wykrzykuje dwunastą
i nic nie zasypia
choć powinno
boję się nocy
tej obojętności słońca
co gwiazdom ustąpiło miejsca
wartę oddało dla księżyca
za ciemno w pokoju
by usnąć spokojnie
i na wpół przymknięte powieki
ciesząc choćby blaskiem z nieba
mrugającej gwiazdy
uspokoić na dłużej
boję się nocy
nim nad ranem
słońce zapuka do okna
szepcząc śpiewnie
już wszystko w porządku