karmiłam szczęściem
z nadzieją witałam każdy dzień
gdzie teraz jesteś...
próbowaliśmy iść razem
drogą wyznaczoną przez wiatr
nic nie było stałe
tylko nasza miłość
ale pewnego dnia
postanowiłeś odejść
wypuściłeś moją dłoń
szukałam cię...
teraz zapach deszczu
porannej kawy z mlekiem
zimnej pościeli nad ranem
pozostawiają mi dowód
twojego istnienia