Promienie subtelnie opasają matkę
Czas obudzić wstrętne bahory
szybciej, musimy zdążyć przed odwiecznym przegranym
Flegmowaty jad, krwawa rzeka
potok nie-istnienia
a w nim chwiejne odbicie
Tak, wygodnie jest być za murem
Maska to moje przeznaczenie
wybudzam się z ułudnych wizji
leniwie, podnoszę sfatygowane zasłony
Góra dół, góra dół
Dobrze, a teraz druga powieka