Z dwoma warkoczami
Które miałam splecione
Będąc u jego szczytu
Wpadłam sobie do wody
Bo deska złamała się
Chyba stałam się ciężka
Lub też pomost spróchniał
Miałam wtedy dziesięć lat
Po trzydziestu latach
Ja śmieję się z tego
Chcę tam wrócić z powrotem
W tamte czasy beztroskie
Ten nieubłagany czas
Jak wariat do przodu rwie
Od początku do końca