Że w szalone zakochania miłości
Mimo że wtedy razem nie zostali
Może minęło dwadzieścia pięć lat im
Jeszcze coś tam do siebie czują oni
Im czerwone słońce przyświeca w nocy
W dzień księżyc na niebie jest w zieleni
Gwiazdki latają jak z ognia motylki
On i ona wsiadają na chmurki
Ona jak panna młoda na obłok biały
On na ciemną chmurę jakby pan młody
Potem wpadają w morze życia wiry
I we snach znów powracają do siebie
Złotym deszczem dziwnie trwałej miłości
Ognistą lawą z krateru wulkanu
Zraszają nawadniają drzewa kwiaty