Cóż to!
Coś w dół zściąga mnie!
Kaszpirowski, czy co?
A może arizonka wypita na ławeczce?
Na tej przed popiersiem Korczaka?
Już ból wątrobę kręci
Na widok szpitala
Mieszczącym się w budynku
Za popiersiem Korczaka
Po śnie na ławeczce zabaczyłem
Jak pan Korczak z betonu
W czółko się pukał
Więc wstałem
I przefrunąłem ten ciężki szlaban,
Ale cóż to!
Jakaś pielęgniarka!
Na sznurkach mnie trzyma!
I w dół zściąga - całkiem!
A pani doktór
Ramiona na mnie
Swe obleka
Przytula i przytula
Co rusz to przytula
I by mnie tak ukołysałaby ona
Gdyby nie celny zastrzyk
Oraz przeciwbólowa pigułka
Po czym ordynator stwierdził,
Że to nie jest niezidentyfikowany
Obiekt latający
Jak się dostałem do szpitala?
Nie mam zielonego
Ani pojęcia, ani dolca
Leżę i leżę tylko
Śpię i śpię tylko
Oprócz tego dumam
Jak ja Indianin
Stan Arizona
Trafić do Słupska?
O! Dym!
O! Kurka! (Lubię drób)
Żebym to coś rozumiał z języka tego plemienia!
Ciekawe, czemu oni na dachach?
U nas - to w tajdze rozpala się ogniska.
No tak, Słupsk leży w Euroameryce.
Lepiej wiedzieć wcale niż za późno.