bo miał większy dom
a jego pole rodziło więcej niż moje
poszedłem do jego kryjówki
z jedzeniem i wodą jak przyjaciel
a potem upadł z roztrzaskaną głową
w ręce siekiera zbroczona krwią
a na piesi krzyż wsi
grób wykopałem pod osłoną nocy
tam są pogrzebani bezimienni
miałem do tego prawo
przecież to byli Żydzi tylko Żydzi
zamieszkałem w ich domu
jadam przy stole tworzonym ich rękami
czerpię wodę ze studni znaczonej ich trudem
a ich żyzne pole daje plon tylko dla mnie
czuję się tu dobrze jak u siebie
tak jakby nic się nie stało bo właściwie co się stało
dzisiaj wielki dzień wigilia w nowym domu
siądziemy do stołu z pierwszą gwiazdą
będziemy świętować i śpiewać w imię Pana