tak więc myślę
w nocy uwiera mnie księżyc
przez zasłonięte firanki
zagląda, dostrzega mnie
na bladej poduszce
wskazuje na Marsa
co obok cieniem kładzie
Jowisza co upiornym
okiem cyklonu największą
we wszechświecie
pokazuje burzę
jakieś ręce łatają cienie
uderzają po szybie
czy się boję może trochę
drzewo wiatrem plącze się
zarzuca sieci strachu
Jakieś głosy zza światów
no to już najgorsze
Babcia i Dziadek stanęli obok
tak mnie kochali
chcieli mi bajek poczytać
pytają czy chcę aby zostali
Już nie dam się straszyć
zapaliłem światło już się nie boję
wszystko ustało
na stole leżały okulary
nie moje