Gdy tamtego dnia na mnie spojrzałaś,
Chwila rozmowy – początkiem końca
Już pewnie wtedy o tym wiedziałaś,
A dla mnie ta jedna chwila
Zdawała się być przeznaczeniem,
Dziś jednak wiem, że się myliłem,
Stała się pierwszym bolesnym wspomnieniem
Teraz każda chwila przepełniona cierpieniem,
Tęsknotą, za każdym słowem i spojrzeniem,
Za Twym uśmiechem i lekkim ust drżeniem,
Za Tobą – moim przekleństwem i wybawieniem...
Z każdą kolejną uronioną łzą,
W rytmie płaczem przerywanej ciszy,
Rozszerza się i pogłębia rana
Cienka rysa na powierzchni mojej duszy,
W rytmie przyśpieszonego tętna,
Z każdym kolejnym uderzeniem serca,
W każdym możliwym i dostępnym miejscu,
Pojawiają się na nim kolejne pęknięcia,
I każda chwila pozostaje cierpieniem,
Powoli z człowieka staję się cieniem,
Wszystkie nadzieje okazały się złudzeniem,
A śmierć zdaje się być jedynym wybawieniem...