Nie wiesz czytelniku, jakiego zaszczytu dostąpiłem,
na wyciągnięcie ręki jaśnie pana z PSL-u zobaczyłem.
Wokół niego liczna, wiernych hajduków sfora,
myślałem, że to służba - nie, to elektorat.
A najwierniejszy elektorat ugrupowania tego,
codziennie zżera ochłapy ze stołu pańskiego.
Oni mogą być każdym - zdrajcą lub kolaborantem,
i dlatego każdej władzy są od lat koalicjantem.
A w koalicji afera goni aferę, to jest standard, to jest norma,
szyki zwierają ludowcy, a wykrwawia się Platforma.
Lecz i nad PSL-em wiszą gęste, czarne chmury,
jedną z przyczyn gradobicia będzie poseł Bury.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli już od lat paru
alarmuje o korupcji i nepotyźmie w spółce ELEWARR-u.
Wszystko jest tuszowane i pod dywan zamiatane,
a ludowcy liczą na korzystną w sondażowniach zmianę.
Pan mister Sawicki - sztandarowa postać PSL-u,
traktuje Polaków jak biesiadników na wiejskim weselu.
Myśli, że siedzi na wsi, na kawce pod płotem
i kolejny raz wciśnie wyborcom głupotę.
Prezes Piechociński, znany głównie z grzybobrania,
na długi czas się zamknął w świątyni dumania.
Rozmyślania nie pomogą, koniec nadejdzie w tym roku,
bo dziwka, która z każdym się puszcza, zawsze kończy w rynsztoku.
Czesław Grabowski