w najmodniejsze suknie odziana,
strosząc swe pawie pióra,
wdzięcznie przechadzasz się od rana.
Chcesz aby cię wielbiono,
kochano ponad wszelką miarę,
popadasz w wielki narcyzm,
nie zważasz na maniery stare.
Kreujesz swoje racje,
i tylko im wierna, oddana,
po drodze depczesz wielu,
szukając dzianego kompana.
Otwierasz sowie oczy,
błądząc mrocznymi ulicami,
w nocnym pubie "Beczułka",
spijasz "nektar bogów" kuflami.
Po uciesznej zabawie,
chwiejnym krokiem wracasz pijana,
jutro budząc się późno,
w barwną próżność znowu odziana.