wyrywane pchają fale na drugi brzeg
unoszone spadają lżej
o grawitację
małe/wiekie PERŁY
jeśli tylko człowiek potrafi zpomnieć
w zmęczeniu ich piękno
a wszystko wygląda jak odopalony papieros
pośród Syren
i drzew
wystarczy jedno spojrzenie na drugą stronę
nieosiągalną dla rąk
NIc sataje się Wszystkim
jeszcze
przez chmury i trzciny
kipi w wyobraźni jezioro marzeń
coraz bardziej realnie
a będące jednocześnie pierwotnym snem
skuloną garstką ludzkiego umysłu
duszą
chodząca pośród żywymi tęsknotami
tego co na codzień
chciało powstać
i umarło
...
spławiane gałęzie
plątanina korzeni wchodząca w krew
jak przekleństwa po każdej ranie
z pośpiechu ostrza
i ciosu
aby dalej przez każdy metr
na kształt spuchniętych żył
przekutych komarami
i wtedy
rodzi się objawienie
własny BÓG
jak na każdej ziemi obiecanej
jest mały fragment uniesionego
człowieka
z pyłu w ciało
i świadomość że jutro wzejdzie słońce
i ten maleńki będzie mógł
przejść się pomiędzy drzewami
ponad wszystkimi do okoła
trzymając siekierę
ołówek
i wyrwaną kartkę
...szczęśliwy