Co wieczór moje biodra jej udami oplecione
Środkiem dnia płynie rozłąka i oczekiwanie
Na to co będzie później, na to co się stanie.
Gdy przychodzi, bledną dnia mojego cienie
Ciepło mi - a to tylko jej spojrzenie
Jej dotyk pali, tnie, rozrywa mi ciało
A jednak, ciągle chcę... Ciągle mi mało...
Karmiony jej słowem, spojrzeniem, śmiechem
Jestem obok, żyję tylko jej oddechem.
Osiągam szczęście, spełnienie, zen
I nagle otwieram oczy
O kurwa, to był tylko sen...