przypominają srogie groby z cynku<br />
i stare matki tuż bo białej wojnie<br />
dla których tylko wieczny ogień płonie<br />
układające dziwnie sztywnych synów<br />
<br />
doliny górskie pięknem czarujące<br />
wyżyna która zgniata cień człowieka <br />
smrekowe watry wyobraźnie mącą<br />
dymową czernią zasłaniają słońce<br />
i przeganiają myśli gdzieś daleko<br />
<br />
wieczorem niebo jak na dużej dłoni<br />
obcięty księżyc oprowadza gwiazdy<br />
skromnie świecące ciała nocnej toni<br />
gdzie niedźwiedzica swoje małe goni<br />
a w końcu łapą chwyta mnie i miażdży <br />