szczypta dziegciu podana do wina
psuje sny
coraz słabsze oczy łapią ostrość
w punktach odniesienia
donikąd
co wieczór spada wielki wóz
a ty
rozkładasz bezradnie ramiona
mówiąc o woli przetrwania
jaką stworzyłeś
chwila rozdana dla chwil
przemija jak dzień po dniu bez słońca
jest dobrze gdy to przełykam
ale kiedy próbuję rozpoznać smak
nie czuję nic
jak wyschnięta studnia
na wilgotnych ustach
wrzód
który pęka pod ciężarem słów
w rozmowach
przez czerwony telefon
zaufania
...do ciebie